Dziergalnia Joli i takie tam ...
niedziela, 16 października 2022
niedziela, 9 października 2022
Czaping
Czapkowania czas.
Coś mnie tak naszło, że ostatnio dziergałam czapki jedna za drugą. Każda inna, każda wyjątkowa, każda dziergana przy innej muzyce, czy filmie...
Kto mnie zna, ten wie, że... bardzo, bardzo, bardzo nie lubię dziergać na zamówienie. Tworzę, to na co aktualnie mam ochotę, to co mi w duszy gra.
Kiedyś był w moim życiu taki czas, że dziewiarstwo pomagało mi ratować budżet domowy. Często musiałam wykonywać coś, co totalnie mi nie leżało, nie pasowało, nie szło. Ale jak mus, to mus. Ta sytuacja sprawiła, że moje ukochane hobby - dziewiarstwo ciążyło mi jak kula u nogi. Nie chcę tak, nie potrafię.
Miło mi, że nadal zwracacie się do mnie z prośbą o wykonanie dziewiarskich łaszków, więc bardzo chętnie polecę Wam moje koleżanki, które wymiatają w dziewiarstwie i czynią prawdziwe cuda.
Tyle wstępu, a poniżej moje ostatnie wykony :)
sobota, 24 września 2022
Witajcie
Dziś u mnie na tapecie ślicznota o iście słowiańskiej urodzie . Fotki są jakie są, jej mama miała nielada problem aby usadzić na chwilkę tego wiercipiętka. Urocza Milena stała się posiadaczką czapeczek wykonanych przeze mnie.
Szara czapeczka jest wełniana, zaś pozostałe kolorowe są mieszanką bawełny i akrylu.
niedziela, 28 listopada 2021
Od ostatniego wpisu minął niemal rok.
Za mną trudny czas z którym musiałam sobie poradzić. Życie wystawiło mnie i moją rodzinę na wielką próbę. Być może napiszę, to bez ładu i składu, ale jest to dla mnie tak trudne, że ciężko ubrać w logicznie następujące po sobie słowa.
Covid odebrał mi tatę i chciał zabrać też mamę. Mama spędziła trzy długie tygodnie pod tlenem w szpitalu. Musiałyśmy z siostrą zająć się pogrzebem i jednocześnie był w nas wielki strach o życie mamy.
... minęło 8 miesięcy
.... życie toczy się dalej, trzeba być, żyć, pracować, dbać o siebie, o przyjaciół, robić zakupy... i przetrwać kolejne święta bez taty.
Mam w sercu ogromną ranę, ale też wiem, że mam wielkie szczęście, że tu jestem, że covid potraktował mnie łagodnie, że (o ironio) mogę iść do pracy, mogę spotkać przyjaciół, bo inni tego już nie doświadczą. Doceniam, to co mam.
Tyle z mojej prywaty. Jak się domyślacie, kompletnie nie miałam głowy do dziergania i z bólem udało mi się skończyć jedną chustę, a dwie kolejne czekają na swój the end.
Poniżej chusta nazywana potocznie "mech" składająca się z całego morza półsłupków. Czyli taka głupiego robota, akuratna na moje psychiczne wyalienowanie ;)
niedziela, 10 stycznia 2021
Z moją dziewiarską duszą niestety jest już tak, że nie robię tego co zaczęłam i powinnam skończyć, czyli sweter, który leży odłogiem, nie wspominając o dwóch chustach, które dziergam i dziergam, bo... ostatnio wzięłam się za czapkowanie.
Wydziergałam czapeczkę dla mojego syna i dla Feli.
"Menelka" dla syna, taka trochę dłuższa, żeby pomieściła studencki dredowy kołtun :)
sobota, 2 stycznia 2021
Święta, Święta i po Świętach...
Cieplutkie wełniane skarpety zrobiłam dla moich bliskich pod choinkę :)
"Rękodzieło, to nie tylko rzecz, przedmiot.
To godziny porażek i eksperymentów,
Momenty frustracji i czystej radości,
To kawałek serca,
Skrawek duszy..."
(znalezione w sieci)